Futsal – Tajna broń Brazylii a filozofia PFG.

Aby lepiej zrozumieć filozofię treningową Projektu Professional Football Group dobrze jest zapoznać się z kluczowym czynnikiem który wykreował i tak naprawdę dalej kreuje wielu światowej klasy piłkarzy szczególnie w Brazylii, ale tak naprawdę w większości krajów południa. Bardzo dobrze ten temat opisał Daniel Coyle w książce „Kod Talentu, Jak zostać Geniuszem”, który poniżej przytoczę:

„Podobnie jak wielu fanów piłki nożnej na świecie, trener Simon Clifford był zafascynowany fantastycznymi umiejętnościami brazylijskich piłkarzy. W przeciwieństwie jednak do większości fanów, zdecydował się wybrać do Brazylii, by dowiedzieć się w jaki sposób wykształcili te zdolności. Była to niezwykła inicjatywa ze strony Clifforda, biorąc pod uwagę fakt, że całe doświadczenie trenerskie nabrał w katolickiej szkole podstawowej w Leeds, w Anglii.

Zdecydowanie nie była ona kuźnią talentów. Jednak Clifford również nie był kimś przeciętnym. Wysoki, przystojny, promieniujący charyzmatyczną, wręcz kuloodporną pewnością siebie. Taką jaką mają misjonarze i władcy (mając 20 lat Clifford doznał poważnych obrażeń w dziwacznym wypadku podczas gry w piłkę, skutkującym usunięciem nerki – być może w wyniku tego podchodzi do każdego dnia z niezmiennym zapałem). Latem 1997 roku, mając 26 lat, Clifford pożyczył 8 tysięcy dolarów od związku zawodowego trenerów i wyruszył do Brazylii.

Do plecaka zapakował kamerę wideo i notes pełen numerów telefonów do brazylijskich piłkarzy. Na miejscu Clifford spędził większość czasu zwiedzając Sao Paolo. Noce spędzał w zarobaczonych akademikach. W ciągu dnia robił notatki. Zaobserwował wiele rzeczy, których się spodziewał: pasję, tradycję, wysoce zorganizowane centra szkoleniowe, długie sesje treningowe (w brazylijskich szkołach futbolu treningi trwają 20 godzin tygodniowo, podczas gdy Brytyjczycy poświęcają na to jedynie 5 godzin). Widział też piętrzącą się biedę i desperację w oczach graczy.

Jednak Clifford dostrzegł również coś niespodziewanego: dziwaczną grę. Piłka była w niej o połowę mniejsza od standardowej, ale ważyła dwukrotnie więcej, ledwo się odbijała. Gra toczyła się nie na rozległym trawiastym boisku, ale na brudnym podłożu z betonu i drewna, o wielkości boiska do koszykówki. Każda z drużyn składała się z pięciu lub sześciu, zamiast zwyczajowych jedenastu graczy. Rytmika i oślepiająca prędkość gry przypominała koszykówkę lub hokeja, o wiele bardziej niż piłkę nożną. Sprowadzała się do serii szybkich, kontrolowanych podań i nieprzerwanych akcji. Wyglądało to jak gdyby piłkarze zostali wpakowani do budki telefonicznej i nafaszerowani amfetaminą. Gra nazywała się „futbol de salao”, co po Portugalsku oznacza „futbol w pokoju”. Współcześnie nazywamy to futsalem. „Było dla mnie jasne, że stąd brały się umiejętności Brazylijczyków”, stwierdził Clifford, „to jakby odnaleźć brakujące ogniwo”.

Futsal został wymyślony w 1930 roku przez urugwajskiego trenera, podczas deszczowego treningowego dnia. Brazylijczycy szybko przyjęli dyscyplinę i ustalili pierwsze zasady w 1936 roku. Odtąd gra rozwinęła się jak wirus, szczególnie w zatłoczonych miastach Brazylii, zajmując wyjątkowe miejsce w sportowej kulturze kraju. W innych państwach również uprawiano dyscyplinę, jednak Brazylię ogarnęła wyjątkowa obsesja na jej punkcie. Częściowo dlatego, że można było ją trenować praktycznie wszędzie (co było niemałą zaletą w kraju, gdzie trawiaste boiska są rzadkością). Futsal rozwinął się zdobywając serca Brazylijczyków, podobnie jak koszykówka zdobyła serca amerykańskich dzieciaków. Brazylia dominowała w zorganizowanej wersji dyscypliny, wygrywając według Vincente Figueiredo – autora Historii Futbol de Salao – 35 z 38 międzynarodowych zawodów. 

Jednak ta liczba może jedynie sugerować czas, wysiłek i energię, którą Brazylia przelała do tej dziwnej, domowej gry. Jak twierdzi Alex Bellos, autor Futebol: Piłka w brazylijski sposób, „futsal jest postrzegany jako inkubator brazylijskiej duszy”. Znalazło to odzwierciedlenie w biografii wielu graczy.

Począwszy od Pele, praktycznie każdy genialny zawodnik grał w futsal od dzieciństwa. Najpierw na osiedlu, potem w szkole piłkarskiej, gdzie od siódmego do około dwunastego roku życia poświęcali trzy dni tygodniowo tej dyscyplinie. Najlepsi brazylijscy zawodnicy spędzali tysiące godzin na grze. Przykładowo: genialny Juninho stwierdził, że nigdy nie kopał zwyczajnej piłki na trawiastym boisku, aż skończył 14 lat. Do 12 roku życia Robinho spędzał połowę swoich treningów grając w Futsal. 

Niczym wytrawny kiper, identyfikujący szczep wina, specjalista taki jak dr Emilio Miranda, profesor piłki nożnej na uniwersytecie w Sao Paolo, potrafi wskazać powiązanie między futsalem a słynnymi brazylijskimi trikami. Fakt, że gra Ronaldinho, sprawia wrażenie jakby piłka poruszała się niczym jojo, wynika wprost z futsalu. Charakterystyczny gol strzelony przez Ronaldo w Mistrzostwach świata z 2002 roku również. 

Gdy powiedziałem doktorowi, że myślałem, że Brazylijczycy uczyli się grając w piłkę na plażach, zaśmiał się. „Dziennikarze przylatują tu, idą na plażę, robią zdjęcia i piszą artykuły. Jednak fantastyczni zawodnicy nie biorą się z plaż, tylko z boisk do futsalu”. 

Jeden z powodów kryje się w matematyce. Zawodnicy z futsalu mają kontakt z piłką o wiele częściej niż przy tradycyjnym futbolu: około sześć razy częściej w każdej minucie gry, wedle obliczeń uniwersytetu w Liverpoolu. Mniejsza, cięższa piłka wymaga i wynagradza lepszą umiejętnością kontroli. Jak podkreślają trenerzy: nie możesz uciec z zasadzki po prostu wykopując piłkę. Ostre podania są najistotniejsze: cała gra polega na wyszukiwaniu odpowiednich kątów, przestrzeni i wypracowaniu szybkich kombinacji z innymi zawodnikami. Kontrola nad piłką i wizjonerstwo są kluczowe, więc gdy gracze trafiają na pełnowymiarowe boisko, czują się jakby mieli całe hektary przestrzeni do gry. 

Gdy obserwowałem profesjonalne mistrzostwa w Sao Paolo doktor Miranda, wskazywał mi graczy, którzy grali wcześniej w futsal. Był w stanie to określić na podstawie sposobu, w jaki kontrolowali piłkę. Nie miało dla nich znaczenia jak blisko podszedł przeciwnik. Jak podsumował doktor: „brak czasu dodany do braku miejsca równa się lepszym umiejętnościom. Futsal to nasze narodowe laboratorium improwizacji”.

Innymi słowy, brazylijska piłka nożna różni się od światowej, ponieważ tutejsi piłkarze sięgają po futbolowy odpowiednik symulatora. Futsal upakowuje konieczne umiejętności piłkarskie do małej skrzyneczki, ustawia graczy w sferze pogłębionych ćwiczeń, wymagając od nich by popełniali błędy i korygowali je, ciągle produkując rozwiązania dla realnych problemów. Gracze mając kontakt z piłką sześciokrotnie częściej i nie zdając sobie z tego sprawy uczą się o wiele szybciej, niż gdyby to robili na wielkich, sprężystych boiskach (gdzie, przynajmniej w moim wyobrażeniu, graczom powinny towarzyszyć w tle odgłosy Clarissy męczącej „Nad pięknym modrym Dunajem”).

By postawić sprawę jasno: futsal nie jest jedynym powodem wspaniałości brazylijskiej piłki. Inne tak często wspominane czynniki: klimat, pasja i bieda, naprawdę mają znaczenie.  Jednak futsal był narzędziem, dzięki któremu czynniki te nabrały takiej mocy. Gdy Simon Clifford poznał futsal, był podekscytowany. Wrócił do domu, zrezygnował z pracy trenera i założył Między narodową Konfederację Futebol de Salado, mającą siedzibę w wolnym pokoju jego domu. 

Organizacja rozwinęła program dla dzieci ze szkół podstawowych i liceów, uczący ich futsalu. Sporządził serię programów treningowych opartych na brazylijskich trikach. Zawodnicy, rekrutujący się głównie z biednych dzielnic Leeds, zaczęli naśladować Zico i Ronaldinho. Aby stworzyć odpowiedni nastrój, Clifford odtwarzał na swoim magnetofonie brazylijską sambę. 

Zróbmy krok wstecz i rzućmy okiem na to co robił Clifford. Przeprowadzał eksperyment by sprawdzić czy ogromna brazylijska fabryka talentów mogła zostać przeniesiona do zupełnie innego kraju jedynie poprzez tę zabawną grę. Stawiał na to, że sama gra w futsal przeniesie ziarno brazylijskiej magii – oczekując, że wykiełkuje w ponurym Leeds. Gdy mieszkańcy miasteczka poznali plan Clifforda, byli trochę rozbawieni. Oglądając jego szkolenie w akcji, narażali się na niebezpieczeństwo, że umrą ze śmiechu. Było to nie lada przedstawienie: dziesiątki bladych, rumianych i przysadzistych dzieciaków, kopiących małą, zbyt ciężką piłkę, ucząc się wyszukanych trików w rytmie samby. Było z czego się śmiać, z jednym małym zastrzeżeniem: metoda Clifforda była słuszna. 

Cztery lata później, jego drużyna czternastolatków pokonała szkocką drużynę narodową juniorów, po czym zrobiła to samo w starciu z Irlandczykami. Jeden z wyszkolonych przez niego dzieciaków, Micah Richards trafił do angielskiej reprezentacji. Szkoły futsalu rozwinęły się w wielu krajach. „Więcej gwiazd jest już w drodze” – twierdzi Clifford.”

Jeśli miałbym jednym zdaniem określić filozofie treningową Projektu Professional Football Group to powiedziałbym, że jest to „Futsal na trawie”. Gry podczas naszych treningów prowadzone są na małych przestrzeniach, ciągłej grze pod pressingiem ze strony przeciwnika i na bardzo wysokich intensywnościach. Synergia wszystkich tych trzech czynników pomaga naszym zawodnikom ekstremalnie szybko podnosić ich umiejętności piłkarskie.