Dwie rzeczy które niszczą Polską piłkę.
Mecz piłki nożnej trwa 90 minut, z czego piłka często wychodzi na aut lub są jakieś przerwy w grze. Odejmując przerwy na wyrzut piłki z autu, wznowienia przez bramkarza, ustawienie piłki po faulu, wykonanie rzutu wolnego czy rożnego wychodzi ze czas realnej gry to około 60min. Na boisku mamy 22 zawodników to te 60min dzielone przez 22 zawodników daje nam że przeciętnie zawodnik spędza na boisku z piłką mniej niż 3 min. Pytanie co robi przez 57 minut?. Odpowiedź brzmi. Ustawia się, przesuwa względem przeciwnika, kolegów z drużyny, szuka lini podania. Te liczby dowodzą że piłka nożna polega w ponad 90% na ustawianiu się bez piłki.
Wielu trenerów dużo czasu poświęca na analizę tego jakie błędy popełnili jego zawodnicy na boisku. Zdarzają się sytuacje gdzie podczas analizy drużynowej trener przy całej drużynie wytyka błędy ustawienia i techniczne poszczególnych graczy. Natomiast nikt nie wpadł na pomysł, że te błędy wynikają z tego jak się trenuje. Bo przecież na boisku gra się na automatyzmach które zostały wytrenowane na treningach. Można by dojść do wniosku, że błędy podczas meczu są bezpośrednim efektem ćwiczeń które trener wykorzystał podczas treningu. Nie w Polsce do takich wniosków się nie dochodzi, piłkarze źle grają bo są słabi przecież, trener ma przecież zawsze racje.
Metodyka treningowa w Polsce powstała mniej więcej tak i dalej się utrzymują główne założenia
Kobieta gotuje szynkę na kolację, odcina jej oba końce. Zdziwiony mąż pyta, dlaczego to robi? „Tak moja mama gotowała szynkę ”, mówi żona. Akurat tego dnia jej mama miała przyjść na kolację. Więc pyta ją, dlaczego odcinała oba końce szynki. „Tak moja mama gotowała szynkę”, odpowiada mama. Dzwonią zatem do babci i pytają ją, dlaczego odcinała końce szynki. A babcia na to: „Bo rondel był za mały!”.Nikt się nie zastanawia co i po co robimy, często to jest tak róbmy to w ten sposób bo byłem na stażu w ekstraklasie i oni tam tak trenują więc na pewno robią dobrze, albo tamten trener był w ekstraklasie to na pewno się zna.
Tak naprawdę nie wolno też krytykować samych trenerów, tak byli uczeni na kursach, w piłce nożnej za prowadzenie drużyny w niższych klasach rozgrywkowych lub w zespołach juniorskich zarabia się tak mało że nie stać nikogo na dłuższy pobyt za granicą nie mówiąc już o kursach językowych żeby ten wyjazd był efektywny. Mi udało się zebrać dosyć sporo zagranicznego doświadczenia min. dzięki 6 miesięcznemu pobytowi na uniwersytecie w Coimbrze, dochodzi do tego 3 miesięczny pobyt w Brendford FC (Londyn), 4 miesiące na wyspach kanaryjskich UD Las Palmas czy 6 miesięcy w Deutche Sporthoshule w Koloni przede wszystkim w współpracy z programem Erasmus i rodzicom, którzy zainwestowali w moje wyjazdy kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Miałem również przez kilka miesięcy przyjemność pracować w mojej opinii najlepszym projekcie który zajmuje się szkoleniem dzieci do 12 roku życia w Polsce, a mianowicie FCB Escola Varsovia (opinie opieram na fakcie, że nigdzie indziej nie spotkałem się z tak dużą liczbą trenerów którzy przez kilka lat mieli możliwość uczyć się od Hiszpanów). Na treningu który prowadził mój przyjaciel i w sumie autorytet w zakresie wiedzy o piłce nożnej Damian Król zaobserwowałem, że trening polega tylko i wyłącznie na grze, oczywiście różnych odmianach ale generalnie dzieciaki grały w piłkę, żadnego ćwiczenia ze stania na pachołkach, właściwie tylko gra. Zapytałem czy jak dzieci tak dobrze grają czy utrudnia im się grę poprzez ograniczenie liczby kontaktów do 2. Damian odpowiedział że to głupota, że takiej sytuacji nie ma na boisku, że to daje negatywny efekt co do decyzyjności.
Odpowiedz ta wywołała u mnie szok. Przecież w sumie całe gimnazjum i całe liceum a potem tak, że w seniorach na treningach w których były gry to tylko na 2 kontakty, a tu okazało się że trenowałem w sposób który przeszkadzał mi grać dobrze w piłkę nożną. Gra na dwa kontakty powoduje, że zawodnik uczy się oddawać piłkę szybko nawet gdy lepszą decyzją było by poprowadzenie do bramki i strzelenie gola. To tak jak by Leo Messi w kontrataku dostał piłkę na środku boiska i miał przed sobą tylko jednego obrońcę i szukałby oddania piłki zamiast w swoim stylu wjechać i strzelić.
Druga rzeczą która odróżnia to jak trenuje się np. w Hiszpanii od Polskiego stylu treningu jest proporcjonalność gry do ogólnego czasu treningu.
Sam pamiętam jak podczas tygodnia treningowego tylko w środę była gierka. Nazywa się to „pucharową środą”. Czyli od 30 do 60 min gry bardzo często z ograniczeniem na dwa kontakty.
Skrzydłowi lub ofensywni pomocnicy większość akcji ofensywnych przeprowadzają pod polem karnym przeciwnika gdzie gra naturalnie się zagęszcza. Osobiście uważam że pod polem karnym to już nie jest gra 11×11 tylko gra mała 4×4 ewentualnie 5×5. Jest zdecydowanie mniej miejsca niż na środku boiska. Jeżeli w tygodniu treningowym zawodnicy grają maksymalnie 20min małych gier jak to często bywa w Polskich klubach i akademiach to niema możliwości żeby byli w tym dobrzy. Trochę presingu i już piłka leci w górze.
Kariera kreatywnego Polskiego zawodnika wygląda mniej więcej następująco. W dzieciństwie Gra na podwórku (orliku )z kolegami po kilka godzin dziennie, kiwa się, bawi, podaje piłkę rozwija się bardzo szybko grając w sumie 30h gry tygodniowo. Wyróżnia się i idzie na trening gdzie z biegiem lat coraz częściej trener powtarza żeby się nie przemęczał przed meczem więc odpuszcza podwórkowe granie, gdy ma już 16-18 lat jego dostęp do gry ogranicza się najczęściej tylko i wyłącznie do czasu treningu w akademii. Czyli z 30h gry w dzieciństwie skraca się do 1h tygodniowo. Zawodnik zaczyna czuć, że nie jest już tak techniczny jak był coraz częściej wybija piłkę w chmury. Za każdym razem gdy dostaję piłkę i ktoś go presuje to odczuwa coraz większy stres i coraz częściej traci piłkę. Zaczyna coraz mniej wierzyć w swoje umiejętność. Nawyk, oddawania piłki w drugim kontakcie zabiera mu opcje gry, staje się czytelny, niepewny siebie z kreatywnego zawodnika staje się zawodnikiem który wybiera coraz częściej bezpieczne granie do tyłu zamiast odważnie wpływać na wynik.
Każdy kto przełączy kanał z ligi Hiszpańskiej, Angielskiej albo Niemieckiej na Polską Ekstraklasę widzi gołym okiem, że to inny świat. Liczba podań w akcji na połowie przeciwnika to najczęściej mniej niż 5-10 i co chwila momencie jakiegokolwiek pressingu piłka jest wycofywana do obrońcy i laga na aferę. Widziałem raz statystyki jednego z defensywnych pomocników grających w 1 lidze z meczu w którym na 30 kontaktów z piłką 17 miał głową. Taka specyfika ligi w sumie całej Polskiej piłki.
Dla porównania w Hiszpańskim modelu szkolenia zawodnicy przychodzą na trening mają chwile rozbiegania, rozciąganie dynamiczne i potem już tylko gra. W sumie trening polega tam tylko i wyłącznie na grach zadaniowych. Efekt tego jest taki że przyjeżdża Angulo czy Carlitos z 3 ligi Hiszpańskiej i demolują Polską ekstraklasę, przyjechało by pewnie więcej ale powstrzymują ich takie czynniki jak pogoda i język. Hiszpan ma bardzo trudno nauczyć się Polskiego i nie wytrzyma mrozów, nie jest w stanie sobie wyobrazić życia w takich warunkach a co dopiero gry.
Podsumowując: istnieją dwa czynniki które w sumie niszczą piłkę nożną.
Na treningach za gra się za mało w piłkę, a jeżeli już się gra to ogranicza się tę grę na 2 kontakty.
Ograniczanie zawodnikowi swobody gry do dwóch kontaktów powoduje, że zawodnik który jest pod polem karnym nie szuka akcji indywidualnej tylko od razu szuka oddania piłki. Efektem tego stanu rzeczy jest brak jakościowych, kreatywnych zawodników na skrzydłach i na środku pomocy. Ich kreatywność jest niszczona systemowo.
W projekcie Proffesionall Football Group, opieramy jednostki treningowe tylko i wyłącznie na grach bez ograniczeń kontaktowych.
Trener Karol Kowalski